Tytuł: Brak kolorów
Autor: Kevo
Kategoria wiekowa: 13+, później w porywach 16+
Ilość rozdziałów: 30
Zakończone: Tak
Para: HP/CD
Zakończone: Tak
Para: HP/CD
Opis: "
— Zabij niepotrzebnego.
Te słowa podziałały na Harry'ego jak kubeł zimnej wody. Wciąż odczuwał przejmujący ból, ale teraz zdawał sobie sprawę z otaczających go wydarzeń. Ponieważ znał ten głos — ze swoich wspomnień oraz koszmarów. I wiedział, kim był ten niepotrzebny. Wiedział, co się zaraz wydarzy. I w mniej niż sekundę zrozumiał, co musi w tej sytuacji zrobić.
I chociaż miał wrażenie, że wszystkie następne wydarzenia rozgrywają się w spowolnionym tempie, to w rzeczywistości trwały one zaledwie kilka chwil.
Ignorując własne cierpienie, otworzył oczy i spojrzał na Cedrica. Jego chłopaka — tego niepotrzebnego. Klęczał przy Harrym z uniesioną różdżką. Wyraz jego twarzy był zdecydowany i ponury, tylko ze znikomymi śladami niepewności. Był gotów do walki. Ale Harry wiedział, nawet jeśli Cedric jeszcze nie zdał sobie z tego sprawy, że była to walka, której nie mógł wygrać; nie ważne, ile miał w sobie odwagi.
Różdżka ich przeciwnika już była uniesiona, gdy Harry napiął mięśnie, gotów na walkę, mimo że jego instynkty krzyczały, aby przestał, darował sobie i poddał się. Gryfon ruszył do akcji, gdy usłyszał najbardziej przerażające zaklęcie, jakie mógł usłyszeć czarodziej:
— Avada Kedavra!
Świat eksplodował w okrutnym blasku zieleni, gdy Harry upadał... upadał...
Upadł. "
***
— Myślisz… Myślisz, że będziemy tacy jak wcześniej? Po tym wszystkim?
Cedric patrzył na niego poważnie.
"— Nie, pewnie nie — odparł. Jego mina złagodniała. — Ale myślę, że możemy być lepsi. "
***
"— Co-co oni zrobili? — jęknął Cedric, zatrzymując się nagle.
Z trawy, która zazwyczaj była idealnie przycięta, wyrastały teraz całe rzędy ścian, sięgające ich kolan i rozciągające się po całym boisku. Nie wyglądały na zrobione z drzewa czy kamienia; były zielone, liściaste i…
— Żywopłoty — powiedział Harry, gdy podeszli bliżej. — Posadzili żywopłoty na boisku do quidditcha.
— Halo! Tutaj! "
— Zabij niepotrzebnego.
Te słowa podziałały na Harry'ego jak kubeł zimnej wody. Wciąż odczuwał przejmujący ból, ale teraz zdawał sobie sprawę z otaczających go wydarzeń. Ponieważ znał ten głos — ze swoich wspomnień oraz koszmarów. I wiedział, kim był ten niepotrzebny. Wiedział, co się zaraz wydarzy. I w mniej niż sekundę zrozumiał, co musi w tej sytuacji zrobić.
I chociaż miał wrażenie, że wszystkie następne wydarzenia rozgrywają się w spowolnionym tempie, to w rzeczywistości trwały one zaledwie kilka chwil.
Ignorując własne cierpienie, otworzył oczy i spojrzał na Cedrica. Jego chłopaka — tego niepotrzebnego. Klęczał przy Harrym z uniesioną różdżką. Wyraz jego twarzy był zdecydowany i ponury, tylko ze znikomymi śladami niepewności. Był gotów do walki. Ale Harry wiedział, nawet jeśli Cedric jeszcze nie zdał sobie z tego sprawy, że była to walka, której nie mógł wygrać; nie ważne, ile miał w sobie odwagi.
Różdżka ich przeciwnika już była uniesiona, gdy Harry napiął mięśnie, gotów na walkę, mimo że jego instynkty krzyczały, aby przestał, darował sobie i poddał się. Gryfon ruszył do akcji, gdy usłyszał najbardziej przerażające zaklęcie, jakie mógł usłyszeć czarodziej:
— Avada Kedavra!
Świat eksplodował w okrutnym blasku zieleni, gdy Harry upadał... upadał...
Upadł. "
***
— Myślisz… Myślisz, że będziemy tacy jak wcześniej? Po tym wszystkim?
Cedric patrzył na niego poważnie.
"— Nie, pewnie nie — odparł. Jego mina złagodniała. — Ale myślę, że możemy być lepsi. "
***
"— Co-co oni zrobili? — jęknął Cedric, zatrzymując się nagle.
Z trawy, która zazwyczaj była idealnie przycięta, wyrastały teraz całe rzędy ścian, sięgające ich kolan i rozciągające się po całym boisku. Nie wyglądały na zrobione z drzewa czy kamienia; były zielone, liściaste i…
— Żywopłoty — powiedział Harry, gdy podeszli bliżej. — Posadzili żywopłoty na boisku do quidditcha.
— Halo! Tutaj! "
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz